Dimanche / Niedziela
Ce dimanche-là et ce parc… Dans la douce lumière du matin je suis les sentiers étroits : dans la verdure épaisse, parmi les vieux arbres, l'odeur de la terre humide, je ressens cette paix et la béatitude du moment. Cette beauté est juste à côté de moi, je tends la main et je peux toucher ce qui est vivant et feutré. Des fourrés secrets et une écorce d'arbre, des brindilles fluettes et de fortes branches sont des signes de l'existence de cette contrée extraordinaire. Bien que tout me soit familier ici, cela reste toujours inconcevable, comme peint par un miracle… Là-bas, dans des espaces lointains, le nouveau temps constamment vient, les jours passent rapidement oubliés, mais ici l'invariabilité du petit monde entoure tout, les ruelles et l'étang sont les mêmes depuis longtemps. Le vent chaud fredonne son chant d'été, les sons délicats de l'espoir et des rêves résonnent dans les feuilles tremblantes. Je ferme les yeux et j'écoute émue cette prière silencieuse : elle est remplie de mes demandes, pour la vie, le bonheur, l'amour, l’instant de grâce… Je me mettrai debout dans le belvédère des miracles, je prononcerai les mots tendres, ils deviendront mon incantation. Pendant longtemps ils ont dormi en moi, mais à présent, ils réveillent avec la lumière le bonheur et la foi, ils rempliront la vie, ils resteront…
Ces photos sont comme le temps arrêté dans ma main, le souvenir d'une promenade dominicale dans un endroit enchanté est si vivant en moi. Le monde était plongé dans un calme estival alors et comme chaque dimanche, il revivait ce qui lui avait déjà été donné auparavant… Et je retourne encore là-bas, comme aujourd’hui, en ce jour de décembre, pour retrouver les moments chaleureux… (Paris, 7 décembre 2020)
J’ai réalisé cette série de photo au mois de juillet 2020, dans le parc municipal de ma ville natale en Pologne.
Tamta niedziela i tamten park... W miękkim blasku poranka podążam wąskimi ścieżkami: w gęstej zieleni, wśród drzew starych, zapachu wilgotnej ziemi czuję ten spokój i błogość chwili. To piękno jest tuż obok mnie, wyciągam rękę i dotknąć mogę tego co żywe i milczące. Tajemne zarośla i korę drzewa, gałązki wiotkie i silne konary, to znaki istnienia tej krainy niezwykłej. Bo choć wszystko tak mi tutaj znane, to zawsze niepojęte tak naprawde, jakby cudem zmalowane... Tam w dalekich przestrzeniach czas ciągle nowy nastaje, dni przemijają szybko zapomniane, lecz tutaj, niezmienność malutkiego świata wszystko otacza, alejki i staw od dawna te same. Ciepły wiatr swoją letnią pieśń nuci, delikatne dźwięki nadziei i marzeń w drżącyh liściach pobrzmiewają. Zamykam oczy i słucham wzruszona tej cichej modlitwy : prośbami moimi jest wypełniona, o życie, o szczęście, o miłość, o chwilę łaski...W altanie cudów stanę, czułe słowa wypowiem, zaklęciem moim się staną. Długo uśpione były we mnie, lecz teraz ze światłem budzą szczęście i wiarę, życie napełnią, zostaną...
Te zdjęcia są jak czas w mojej ręce zatrzymany, wspomnienie niedzielnego spaceru w zaczarowane miejsce jest we mnie wciąż tak żywe. Świat pogrążony był wtedy w letnim spokoju i jak każdej niedzieli przeżywał to, co kiedyś zostało mu wcześniej dane... Więc wracam tam znowu, jak dzisiaj, w ten dzień grudniowy, aby chwile ciepłe odnaleźć … (Paryż, 7 grudzień 2020)
Tę serię zdjęć wykonałam w lipcu 2020 r., w parku miejskim mojego rodzinnego miasta w Polsce.