Et la vie va… / I życie płynie ...
L’autre jour quelqu’un m’a dit « Le monde, c’est nous » et c’était ce que je pensais avant… Aujourd’hui il y a moi et il y a le monde. Il y a ma vie et il y a cette réalité qui m’entoure. Je les sépare très soigneusement avec un trait invisible, je regarde ce monde avec enchantement pour ne rien perdre de sa beauté, avec étonnement pour découvrir toujours quelque chose. Mais je le regarde aussi avec inquiétude. Mon petit monde s’est déjà terminé une, deux fois ou plus sans troubler le cours de ce grand monde et se terminera encore sans doute afin que le nouveau puisse naître… Les gens et les années m’ont apporté des réponses pour pouvoir refermer le passé, achever les anciens chapitres dans ce roman de la vie. Les illusions, les rêves brisés et les regrets se sont estompés depuis très longtemps en laissant la place à la vie apaisée où je veux respirer… Est-ce la sagesse qui vient avec l’âge ? Je ne sais pas ce qu'est l'âge de sagesse et quand il arrive... Mais le privilège du temps qui passe est d’avoir le calme intérieur, d’abandonner la course après tant de choses qui s’avèrent finalement superflues, de frapper aux mauvaises portes dans l’espoir de retrouver ce qui n’existe pas … Savoir que le besoin d’avoir tout ne mène nulle part, la moitié suffit pour être bien... Les jours présents me donnent la douceur et le calme, le temps me libère de certaines questions et me permet de sourire à ce qui est derrière moi. Les chapitres suivants sont en train de s’écrire mais je ne souhaite pas connaître les moments à venir, ceux de bonheur et ceux remplis d’obstacles, m’inviter aux jours à venir, consulter les oracles. Et même si la nouvelle fin de mon monde arrivait de nouveau, je saurais trouver la lumière pour vivre… Et garder une place pour l’inespéré... (Paris, le 2 mars 2017)
Kiedyś ktoś mi powiedział: «Świat to my » i tak też myślałam dawno temu… Dzisiaj, jest świat i jestem ja. Jest moje życie i jest rzeczywistość, która mnie otacza. Oddzielam je niewidoczną kreską, patrzę na ten świat z zachwytem aby nic nie stracić z jego piękna, z zadziwieniem aby zawsze coś odkryć. Ale patrzę również na niego z niepokojem. Mój własny mały świat skończył się już raz, dwa albo więcej razy bez zmącenia biegu tego wielkiego świata i skończy się jeszcze bez zwątpienia po to aby nowy mógł się narodzić… Ludzie i lata przyniosły mi odpowiedzi tak abym mogła zamknąć przeszłość, dopisać niedokończone rozdziały w tej powieści życia. Złudzenia, stracone marzenia i żale rozmyły się już dawno zostawiając miejsce spokojnemu życiu gdzie chcę oddychać… Czy to jest mądrość, która przychodzi z wiekiem ? Nie wiem co to jest wiek mądrości i kiedy nadchodzi… Ale przywilejem czasu, który przemija jest wewnętrzny spokój, zaniechanie pogoni za tyloma rzeczami, które okazują się zbyteczne, pukania do złych drzwi w nadziei odnalezienia tego co tak naprawdę nie istnieje… Wiedzieć, że potrzeba posiadania wszystkiego wiedzie do nikąd, połowa wystarczy w zupełności aby czuć się dobrze… Teraźniejsze dni przynoszą mi delikatność i spokój, czas uwalnia mnie od pewnych pytań i pozwala uśmiechać się do tego co minęło. Kolejne rozdziały piszą się, ale nie chciałabym znać przyszłych chwil, tych szczęśliwych i tych wypełnionych przeszkodami, zapraszać się w nadchodzące dni, pytać wyroczni… A nawet jeżeli nowy koniec świata zdarzy się ponownie, będę umiała znaleźć światło aby żyć … I ciągle mieć kącik w duszy na nieoczekiwane... (Paryż, 2 marzec 2017)